Tym bardziej cieszą akcje takich ludzi jak Felix Baumgartner. W czasach, w których chce się ścigać ludzi za jazdę na rowerze bez kasku, facet zdecydował się na skok ze stratosfery, z wysokości ponad 36 kilometrów, wysokości z której widać już czerń kosmosu i krzywiznę Ziemi! Postawił sobie cel i go zrealizował, po paru problemach i obsuwach, w końcu wzniósł się w kapsule doczepionej do ogromnego balonu na wysokość wyższą niż latają odrzutowce wojskowe, i skoczył w dół przekraczając podczas spadania prędkość dźwięku. Czujecie? Człowiek przekracza prędkość 1 macha nie siedząc w żadnej maszynie a jedynie w kosmicznym kombinezonie, spada, wpada w korkociąg, podczas którego nie traci przytomności, wypuszcza spadochron, ląduje, stoi na nogach i jeszcze robią mu zdjęcia. Aż dziw bierze, że mu tego nie zakazali! Dla takich chwil warto żyć a nawet obejrzeć TVN 24, widać że człowiek na tym świecie jeszcze coś znaczy i coś może, oprócz ciągłego przepraszania za niszczenie planety i wycofywania promów kosmicznych ze służby. Niektórzy powiedzą, że to wariat, ryzykuje życiem, kusi los, zuchwale igra z potęgą praw natury itp. Gdyby ludzkość składała się tylko z typów o takiej mentalności, to nadal siedzielibyśmy w jakichś norach i rozbijali jeden kamień o drugi. Więc chwała Felixowi za to, że jest.
Rekordowy skok Felixa: