wtorek, 24 kwietnia 2012

Głupi Murzyni, inteligentne kobiety i katolickie cioty


OSTRZEŻENIE! TEN WPIS MOŻE ZAWIERAĆ TREŚCI RASISTOWSKIE, HOMOFOBICZNE, SZOWINISTYCZNE I INNE PRZEJAWY MOWY NIENAWIŚCI NIEZGODNE ZE STANDARDAMI EUROPEJSKIMI.

Oczywiście I'm joking, chociaż pewnie i tak ktoś pomyśli, że nie he he.

Jak wiemy w Polsce jest wolność słowa, w Polsce jest też zakaz szerzenia mowy nienawiści. Można więc powiedzieć, że w Polsce jest względna wolność słowa. Jak wygląda wolność słowa w mediach i co bywa uważane za mowę nienawiści, to już jednak trochę inna sprawa. Niektóre rzeczy powiedziane w mediach są fajne a inne są niefajne, chociaż tak naprawdę niemal niczym się nie różnią, to jest całkiem zabawne, bo widać jak bardzo przekazy medialne są zdominowane przez polityczną poprawność. Kiedy polityczna poprawność zaczyna krępować nawet badania naukowe, to już się robi mniej zabawne.

Weźmy taki pierwszy przykład z brzegu. Dzisiaj bardzo popularne są różne gorące dyskusje na temat dyskryminacji ze względu na płeć, szczególnie w telewizji jesteśmy tym wręcz zalewani. "Kobiety to", "kobiety tamto", słyszy się to ciągle. To, że prawie nigdy nie mówi się o mężczyznach już o czymś świadczy, kwestia równości płci wygląda w mediach bardzo zabawnie. Weźmy dwie dosyć znane postacie, z jednej strony powszechnie uwielbiany/znienawidzony prawicowy polityk w muszce - Janusz Korwin-Mikke, z drugiej również powszechnie uwielbiana/znienawidzona prezenterka z TVN - Jolanta Pieńkowska. Te dwie osoby kiedyś dosyć mocno pokłóciły się w programie "Dzień Dobry TVN" (przyznam ze wstydem, że oglądam) o podejście do kobiet. Korwin-Mikke ma taki brzydki zwyczaj, że przy każdej nadarzającej się okazji musi podkreślić, że kobiety są głupsze od mężczyzn i najlepiej sprawdzają się przy garach, ewentualnie mogą sobie grać na pianinie, ogólnie śmierdzi od niego takim arystotelesowskim podejściem wedle którego kobieta jest czymś pomiędzy dzieckiem a mężczyzną. Brzydko! A fuj! W postępowym państwie demokratycznym nie godzi się głosić takich wstrętnych, reakcjonistycznych bredni. Korwin-Mikke jest tu tylko przykładem, bo każdy kto ośmieli się powiedzieć, że np. mężczyźni są lepszymi stolarzami naraża się na powszechny hate ze strony opinii publicznej. Wyobraźmy sobie jednak, że można taką sytuację odwrócić. Wyobraziliście sobie? To już nie musicie, bo we wspomnianym już "Dzień dobry TVN" takie kwestie się odwraca, ogólnie wszystko tam się wywraca do góry nogami i wychodzą niezłe kwiatki. Otóż ja oglądając kiedyś rozmowę na temat "W czym kobiety są lepsze od mężczyzn" dowiedziałem się, że są lepsze praktycznie we wszystkim, są inteligentniejsze, są lepszymi kierowcami, lepszymi menadżerami (a raczej menadżerkami), wszystko podawane jako oczywista oczywistość. Najbardziej zacietrzewiona oczywiście była Jolanta Pieńkowska od której wyraźnie czuć feministyczny smrodek. Po obejrzeniu tego programu stwierdziłem, że mężczyźni mogą równie dobrze wyginąć jak w "Seksmisji", bo są do niczego. Co ciekawe nie słyszałem głosów oburzenia co do dyskryminacji mężczyzn. "Mężczyźni mają mniejszą inteligencję emocjonalną" - prawda, fakt naukowy! "Kobiety są gorsze w naukach ścisłych" - wstecznictwo, szowinizm, hate speech!

Jedziemy dalej, nie ma chyba obecnie nic bardziej kontrowersyjnego niż dyskusje nad kwestiami rasowymi, wiadomo, niewolnictwo, Hitler i te sprawy, czy jednak poprawność polityczna powinna mieć pierwszeństwo przed obiektywnymi badaniami naukowymi? Weźmy amerykańskiego noblistę, biochemika i genetyka profesora Jamesa Watsona, który powiedział kiedyś coś takiego (za wikipedią):

"14 października 2007 The Sunday Times opublikował wywiad z Watsonem, w którym wyraził on wątpliwości, co do rozwoju Afryki stwierdzając, że polityka społeczna w tej kwestii opiera się na przekonaniu, iż przedstawiciele rasy czarnej dorównują inteligencją przedstawicielom rasy białej. Tymczasem badania pokazują, że jest inaczej"

Facet był hardkorem, ta hardkorowa wypowiedź kosztowała go zawieszenie w obowiązkach dyrektora Cold Spring Harbor Laboratory w Nowym Jorku a uniwersytety odwołały jego wykłady, ostatecznie przeszedł na wcześniejszą emeryturę i musiał przeprosić za swoje słowa. Super, misja wykonana, parszywy rasista zneutralizowany. Ale co jeśli okaże się, że rzeczywiście statystycznie Czarni są mniej inteligentni od Białych? Czy powinno się takie badania przemilczeć, bo tak? Przecież to normalne, że ludzie różnią się od siebie fizycznie, nikogo nie zdziwi jeśli napiszę, że Murzyni z Afryki mają ciemną skórę i statystycznie dłuższe penisy niż Europejczycy, co by było złego w tym gdyby Murzyni mieli nieco niższe IQ? Dla mnie długość penisa czy inteligencja to po prostu cechy danego człowieka. Czy stwierdzenie, że jakiś naród ma dłuższe penisy albo wyższą inteligencję musi od razu prowadzić do jakiegoś holokaustu, czy ktoś jest przez to gorszym człowiekiem? Przecież to, że Murzyni wyglądają tak a nie inaczej jest wynikiem doboru naturalnego i dostosowania do panujących w Afryce warunków, wyższa inteligencja Europejczyków tak samo może wynikać z geografii, w tych warunkach inteligencja mogła np. przydać się bardziej niż zwinność czy wytrzymałość. Założę się, że gdyby okazało się, że Czarni są inteligentniejsi, to przeszłoby to dużo łagodniej. Jako ciekawostkę dodam, że ponoć statystycznie najinteligentniejsi są przedstawiciele rasy żółtej, jako "białas" nie czuję się z tego powodu ani trochę urażony.

O tym jak bardzo upolitycznione mogą być informacje na temat "badań naukowych" najlepiej świadczy to co ostatnio znalazłem w necie: http://www.edziecko.pl/rodzice/1,102740,8379055,Naukowcy__dzieci_homoseksualistow_sa_lepiej_przystosowane.html
Tutaj od razu możemy wyczytać, że: "Dzieci homoseksualistów są lepiej przystosowane do życia społecznego niż ich rówieśnicy - wynika z najnowszych badań.". Super, lobby homoseksualne bardzo się cieszy z wyników takich badań, co jednak z tego wynika? Jeśli przyjmiemy, że homoseksualiści lepiej wychowują dzieci, to logiczną konsekwencją jest stwierdzenie, że heteroseksualiści gorzej wychowują swoje dzieci. Proponuję teraz jechać do któregoś z postępowych krajów skandynawskich i ogłosić tam publicznie, że homoseksualiści gorzej wychowują swoje dzieci, jak się na etykietce homofoba skończy to będzie dobrze. Za to wyniki badań z których wprost wynika, że tradycyjne małżeństwa wychowują dzieci "gorzej przystosowane społecznie" można sobie swobodnie ogłosić bez obaw, bo co? Najwyżej się jacyś śmieszni katole obrażą. Jest polityczne zapotrzebowanie na takie rewelacje i to jest ważne.

Jak już o katolach mowa, to chciałbym zakończyć taką jedną śmieszną sprawą, którą się podniecali ludzie mediów niedawno. Sprawa dotyczy wypowiedzi mojego "ulubionego" Janusza Palikota, który nazwał Jarosława Gowina "katolicką ciotą". Jak on mógł? On? Obrońca gejów, transseksualistów, jednorożców i innych różowych stworzonek?! Pierwszą osobą, którą zapytano czy poczuł się urażony był jego partyjny kolega Robert Biedroń, który jak wszyscy wiemy ciotą jest... tfu, to znaczy gejem, a "ciota" to obraźliwe określenie geja (tak samo jak "pedał"). Biedroń obrażony nie jest, ale Palikotowi i tak haniebnej wypowiedzi nie darowano, bo właśnie obraził gejów z całego świata i pokazał, że jest hipokrytą. Oczywiście nikt nie spytał Jarosława Gowina czy jako katolik nie czuje się obrażony, bo to przecież on został nazwany katolicką ciotą. W postępowym państwie demokratycznym po katolach można jeździć jak po łysej kobyle, ale od homoseksualistów wara! Zostaw tego biednego geja ty katolicka cioto! Ja co prawda jestem za wolnością słowa i chcę, żeby można było jeździć zarówno po "katolach" jak i po "pedałach", ale to już temat na inny wpis, po prostu nienawidzę tej całej poprawnej politycznie hipokryzji.   

Obserwując przekazy medialne od razu można zauważyć, że tam idea równości płci, rasy, wyznania itp. została totalnie wypaczona. Triumfy święci podejście w stylu propagowanej przez środowiska lewicowe dyskryminacji pozytywnej. Tyle, że w mediach to jest jest wypaczone do tego stopnia, że broni się wszystkich grup uznawanych za społecznie upośledzone, a jednocześnie jest przyzwolenie na jeżdżenie po grupie rzekomo dominującej, dlatego można dyskutować o tym w czym kobiety są lepsze od mężczyzn ale odwrotnie już nie można. Jeśli miałbym wskazać najbardziej dyskryminowaną obecnie grupę to bez wahania powiedziałbym, że są to "biali heteroseksualni mężczyźni" :) .